czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 11 cz.2

Po wyjściu z autobusu Mel zaczęła męczyć mnie kolejnymi pytaniami. Cudownie, że nawet ja nie znałam odpowiedzi na chociażby jedno z nich. Nie wiedziałam kompletnie nic, a jej pytania nie pomagały w poprawieniu mojego samopoczucia. Ta niewiedza wprawiała mnie w niezbyt dobry nastrój. Wzdychałam za każdym razem, kiedy kolejne słowa mojej przyjaciółki docierały do moich uszu. Przez Rossa nawet ona zaczyna mnie irytować.
Pierwszą lekcję miałyśmy osobno, więc choć na chwilę mogłam odetchnąć. Weszłam na drugie piętro i odszukałam salę od matematyki. Nie zajęło mi to dużo czasu, bo już pare chwil później siedziałam w ławce. Miałam szczęście, że na matmie siedziałam sama.
Nauczycielka uśmiechnęła się szeroko na mój widok, co odwzajemniłam. Miło, że choć jedna osoba nie robiła mi na przekór, a wręcz przeciwnie ~ umilała mi dzień. Miałam szczęście, że nie wypytywała mnie, co dokładnie mi dolegało. Po prostu byłam chora, reszty wiedzieć nie musiała.
Całą lekcję przerabialiśmy trygonometrię, czyli coś, czego nienawidziłam całym sercem. Ogólnie matematyka nie należała do moich ulubionych przedmiotów, ale ten dział bym wyjątkowo męczący. Naprawdę nie ogarniałam chociażby podstaw, kiedy inni radzili sobie świetnie. Cieszyłam się, że to pani Anderson była nauczycielką owego przedmiotu, gdyż jako jedna z niewielu była wyrozumiała i miła, więc nie zmuszała mnie do rozwiązywania zadań na tablicy. Podziękowałam jej za to, wychodząc z klasy. Nieopodal czekała na mnie przyjaciółka, więc podbiegłam do niej, pytając się, co teraz mamy.
-Oh God, Lau! Minęło osiem miesięcy, a ty jeszcze nie wiesz, co masz w czwartek po matematyce? Czas obudzić się ze snu, księżniczko - powiedziała, wyjmując z torby plan lekcji. Podała mi go, a ja swobodnie sprawdziłam, co miałyśmy następne.
-Historia... - westchnęłam ciężko, po czym oddałam Melissie świstek papieru. Pan Stewart miał niezbyt dobre zdanie po moim wybryku z liścikiem. Nie rozumiem tego człowieka, to tylko głupia, jednorazowa wpadka!
-Siedzimy razem, jakoś przeżyjesz. - Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym weszła do sali. Ruszyłam za nią i zajęłam miejsce obok. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne mi rzeczy, kiedy zadzwonił dzwonek. Do klasy wszedł profesor, lecz nie był sam. Za nim szedł wysoki blondyn ubrany w jeansy i luźną, białą koszulkę. Nie wierzę, po prostu nie wierzę!
-Dzień dobry, proszę wszystkich o zajęcie miejsc! - Nauczyciel krzyknął dosyć głośno, inaczej by go nie posłuchali. - Od dzisiaj, aż do końca roku szkolnego  Ross będzie przyglądał się każdej naszej lekcji. Jest praktykantem, to chyba rozumiecie. Myślę, że nie będzie to dla nas większym problemem i miło potraktujecie pana Lyncha.
Uczniowie jednak nie wykazali większego zainteresowania, co dało mi pewną satysfakcję. Ups, jednak nie wszyscy uwielbiają naszego blondynka!
Chłopak przeszedł obok mojej ławki, a nasze spojrzenia na moment się spotkały. Uśmiechnął się do mnie, a ja spuściłam głowę. Boże, dlaczego to musiało przytrafić się akurat mnie?
Pan Stewart zaczął lekcję, a ja wierciłam się na krześle. Czułam na sobie jego wzrok, to było krępujące. Do tego doszły zawroty głowy, tak jak poprzednio. Mówiłam już, że za każdym razem, gdy on pojawia się w moim życiu, dzieją się rzeczy, które po prostu mnie niszczą? Nie mogę mu dać się zniszczyć, muszę mu się postawić.
Oczy same mi się zamykały, a głowa opadała to na jedną, to na drugą stronę. Podparłam się, ale nawet to nie pomagało. Miałam ochotę zwrócić całe dzisiejsze śniadanie. Odwróciłam się w jego stronę, czego od razu pożałowałam. Patrzył się na mnie, ciągle się uśmiechając. On jest przerażający!
Nie wytrzymałam, nie umiałam dłużej tego znieść. Wstałam z krzesła i nie zważając na krzyki nauczyciela, wyszłam z sali. Trzasnęłam drzwiami, a z moich oczu od razu zaczęły lecieć łzy. Kolejny raz się poddałam i dałam mu się owinąć wokół palca. Miałam już dosyć tego wszystkiego, chciałam żyć swoim życiem i nie przejmować się tym kimś już nigdy więcej. Zamiast tego mam coraz to więcej problemów.
Odnalazłam ławkę pod szafkami i usiadłam na niej, wycierając mokre policzki. Odgarnęłam włosy z twarzy, po czym usłyszałam trzask drzwi. Świetnie, nie mogli zostawić mnie samej? Po upływie dosłownie chwili poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Wiedziałam, do kogo należała.
-Idź stąd - powiedziałam, łkając. Boże, to brzmiało tak żałośnie... - Przestań zatruwać mi życie, dobrze? Mam cię serdecznie dość, daj mi spokój!
Liczyłam, że odejdzie, ale zamiast tego on tylko mnie przytulił. A ja po prostu nie miałam siły, żeby go od siebie odsunąć.


Hejka!
Wyrobiłam się, całe szczęście! Myślałam, że nie dam rady, no ale jestem.
Jak widzicie, Ross nie daje jej spokoju. Myślicie, że wreszcie zrozumie, że ją rani?:)
Nie wiem zbytnio, co mam napisać do tej części, jest nudna jak poprzednia, ale tak musi być XD
Pamiętacie notkę, gdzie mówiłam o Mroku? Większość chciałaby drugą wersję, lecz jeden komentarz dał mi do myślenia:
Chciałabym się odnieść do punktu 4. Myślę, że powinnaś sama wybrać czy to będzie o R5, czy 5SOS. Bo przecież nie wybieramy książek tylko ze względu na imiona bohaterów, prawda? W książkach autorzy decydują o kim będą pisać. W tej sytuacji to Ty jesteś autorką, więc wybierz :) Skoro masz już napisane kilka rozdziałów to tego nie zmieniaj. Ja będę czytać "Mrok", niezależnie od tego na których bohaterów się zdecydujesz.
Na razie zostanę chyba przy wersji pierwszej, a jeśli Wy szanujecie moją pracę, możecie czytać to fanfiction bez większego problemu, tak mi się wydaje. Przecież imiona to nie wszystko, nie?:) 
Więc zapraszam wszystkich zainteresowanych, liczę, że wpadniecie! 
Dziękuję za komentarze i wszystkie miłe słowa, to kochane ♥ Jak już mówiłam, obiecuję, że nadrobię wszystkie zaległości na innych blogach, ale to po powrocie z obozu. Teraz nie dysponuję czasem, mam nadzieję, że mi wybaczycie:) 



10 komentarzy:

  1. Rozdział świetny jak zawsze :) Czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta końcówka. ..
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, jak zawsze
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. On nigdy tego nie zrozumie.
    I niech na razie tego nie robi.
    Kocham tego bloga i wolę nie kończyć tej historii. Czytać i podziwiać cię *_*
    Dalsze losy Laury... są nie przewidywalne i to właśnie jest takie... ekscytujące
    Życzę dużo weny i pomysłów :*:*:*:**::*:**::*:*:**::**:*:*::*:*:*:*:*:*:*:*:*:*::*:**::*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, Fenty!
    Zapomniałaś o mnie :'( ? Smutek..
    No ale ja o tobie nie zapomniałam.
    Jestem i komentuję twoją zajebistą pracę!
    Narazie niech nie zdaje sobie sprawy, że krzywdzi Lau. To by było zbyt szybkie. Niech się dziewczyna trochę pomęczy. Już wyobrażam sobię tą romantyczną scenę :3
    Anyway.
    Rozdział wcale nie jest nudny!
    Mnie się bardzo podoba, ale wiadome jest, że bloggerka nigdy nie pochwali własnego dzieła :p
    Podoba mi się motyw uczestniczenia Rossa w lekcjach, ale szczerze to nie domyślam się jaki będzie zakończenie tej historii, bo ty jesteś taka nieprzewidywalna ! :D
    Końcówka była słodka <3
    W ogóle świetna z ciebie pisarka :D
    Czekam na następny rozdział!
    ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń
  7. Ross nie zrozumie ze ją rani.
    Rozdział świetny :*
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział!!!
    Wcale nie jest nudny, bo jak zawsze ci się udał. Czyli teraz Ross jeszcze na lekcjach będzie towarzyszył Laurze. Końcówka była słodka.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział cudowny, naprawdę świetny ♡ Uwielbiam czytać jak piszesz, jesteś moją ulubioną pisarką ff ♡

    Cieszę się, że w sprawie "Mroku" zwróciłaś uwagę na mój komentarz. Bardzo mi miło z tego powodu :)

    OdpowiedzUsuń