-Wstawaj śpiochu, za godzinę mamy lekcje - powiedziałam, siadając na skraju łóżka.
-Mamy? Idziesz dzisiaj do szkoły? Jesteś tego pewna? - zapytała, patrząc na mnie jak na wariatkę.
Pokręciłam głową i wzdychnęłam.
-Tak, Mel, idę do szkoły - odpowiedziałam, kładąc ręce na uda. Tak naprawdę nie chciało mi się tam iść, lecz ostatnio miałam wiele zaległości, a zbliżał się koniec roku. Nie mogłam pozwolić, żebym czegoś nie zdała, nie wytrzymałabym dłużej w tej szkole.
Zjechałam dłońmi niżej, a moje palce dotknęły plastra w kolorze skóry. Przed oczami miałam cały wczorajszy wieczór. W tym momencie byłam cholernie zła za to, co mi zrobił i że miał czelność mi się pokazać, lecz z drugiej strony byłam zadowolona z faktu, że nareszcie dowiedziałam się, kim jest. No może niezupełnie, bo nadal on był jedną wielką zagadką. Z każdym dniem wydawało mi się, że w tej grze nie ma naprawdę żadnych wskazówek.
-Coś się stało, Lau? Możesz mi powiedzieć - Mel jak zwykle była uparta.
Zamknęłam oczy, w których powoli zbierały się łzy i odwróciłam głowę. Nie chciałam, by widziała, że płaczę. Było mi wstyd, że wczoraj ją okłamałam. Nie powinnam mieć przed nią żadnych tajemnic.
Wzięłam jeden, głęboki wdech, po czym wstałam z łóżka. Zabrałam ubrania z fotela i opuściłam w pośpiechu pokój, zostawiając przyjaciółkę zdezorientowaną.
Jeśli przez Rossa moja przyjaźń z Melissą ulegnie pogorszeniu, uduszę go własnymi rękami.
Opukałam twarz zimną wodą, mając nadzieję, że to do końca mnie rozbudzi. Co jak co, ale nie chciałam zasnąć na lekcjach. To skończyłoby się uwagą albo kozą. Nie muszę chyba mówić, że druga wersja to istne katusze.
Założyłam na siebie legginsy i granatową bluzę, gdyż ten outfit wydawał mi się najodpowiedniejszy na dzisiejszy dzień. W luźniejszych ubraniach było mi znacznie wygodniej.
Zeszłam na dół, gdzie po kuchni krzątała się moja przyjaciółka. Zamierzała właśnie zjeść swoją porcję płatek, drugą za to przygotowała dla mnie. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy podsunęła mi miskę z posiłkiem. Z każdą chwilą czułam się gorzej, miałam okropne wyrzuty za to, co zrobiłam.
Śniadanie zjadłyśmy w zupełnej ciszy. Bałam się, że Mel podejrzewa, że kłamię, ale w sumie wydaje mi się, że byłam dosyć wiarygodna z moją fałszywą wersją wydarzeń. Cóż, na razie jest dobrze.
Wyszłyśmy z domu, zakluczyłam drzwi, a klucze schowałam do torebki. Wskoczyłam szybko po czekoladowego batonika, abym miała co przegryźć na długiej przerwie. Miałam świadomość, że tym praktycznie w ogóle się nie najem, jednak zawsze lubiłam zjeść coś słodkiego w szkole. Melissa już kilkakrotnie próbowała wmówić mi, że jest to niezdrowe. Namawiała mnie nawet do jedzenia jabłek. Tak, bo jabłka to coś, o czym marzę...
Wsiadłyśmy do autobusu, który wypełniony był już znajomymi z naszej szkoły. Posłałam niektórym wdzięczne uśmiechy, co oni odwzajemnili. Niektórzy cieszyli się, że postanowiłam wreszcie się pojawić. Najważniejsze jednak, że niczego nie podejrzewali i myśleli, że byłam po prostu chora.
Zajęłam miejsce obok Melissy i wyciągnęłam z plecaka książkę od matematyki.
-Masz to zadanie? - Szturchnęłam lekko przyjaciółkę, by zwróciła na mnie uwagę.
Ta pogrzebała w swojej torbie, a po chwili wyciągnęła zeszyt z notatkami.
-Dziękuję! - pisnęłam, po czym wyrwałam jej notatnik. Zaczęłam niestarannie przepisywać wszelkie obliczenia, abym zdążyła się wyrobić do zatrzymania autobusu. Nie było tego dużo, miałam szczęście. Ugh, mogłam pomyśleć o tym w domu!
Niespodziewanie autobus zatrzymał się, a zeszyt wypadł mi z rąk, upadając na podłogę. Zdezorientowana rozejrzałam się po autobusie, lecz nikt nie panikował. Pewnie kierowca przyhamował, by przepuścić jakieś dzieciaki przez ulicę. Uznałam więc, że nic poważnego się nie stało i mogę wracać do przepisywania zadania. Schyliłam się, aby podnieść moją zgubę, jednak ktoś mnie wyprzedził. Uniosłam głowę i zobaczyłam blondwłosego chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy. No tak, mogłam się go tutaj spodziewać.
-Co ty to robisz? - zapytałam, robiąc kwaśną minę. Nie pasowała mi jego obecność.
-A może tak "dzień dobry, jak mija ci dzień?" - zaśmiał się, podając mi zeszyt. Wyrwałam go z jego dłoni, po czym wrzuciłam niechlujnie do plecaka. Trudno, najwyżej nadrobię zaległości na przerwie.
-Przestań mnie stalkować, ok? Czuję się dziwnie, kiedy mnie śledzisz - powiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Odwróciłam głowę, by zobaczyć, czy Mel interesuje się zaistniałą sytuacją. Uśmiechała się szeroko, widząc jego przy moim boku. Jeszcze tego brakuje.
-Zmartwię Cię. Od dzisiaj, aż do końca roku szkolnego będziemy widywać się codziennie. Brzmi nieźle, nie? - odparł, pochylając się delikatnie nade mną.
Spojrzałam na ten jego uśmiech z przerażeniem. Czy to oznacza, że to dopiero początek moich rozczarowań i przeszkód? Ile jeszcze będę musiała ich pokonywać?
Okej, dzielę ten rozdział na części, gdyż chcę dodać coś jeszcze przed obozem. Next pojawi się przed 28 lipca:) W sobotę jadę do Inowrocławia, może w pociągu uda mi się coś napisać.
Przepraszam te kilka osób, które przeczytały kawałek tego rozdziału, niechcący nacisnęłam "opublikuj" :')
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, wyświetlenia (wow, już siedem tysięcy!!) i udostępnianie bloga. To dużo dla mnie znaczy, jestem Wam niezmiernie wdzięczna! Pamiętajcie, jestem tutaj dla Was:)
Dodam opisy do bohaterów, kiedy już wszyscy się pojawią.
Czy tylko ja jestem załamana i nie jadę na koncert? :'))))
Dobra, nie zanudzam dłużej.
Do napisania, luuv ♥
-A może tak "dzień dobry, jak mija ci dzień?" - zaśmiał się, podając mi zeszyt. Wyrwałam go z jego dłoni, po czym wrzuciłam niechlujnie do plecaka. Trudno, najwyżej nadrobię zaległości na przerwie.
-Przestań mnie stalkować, ok? Czuję się dziwnie, kiedy mnie śledzisz - powiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Odwróciłam głowę, by zobaczyć, czy Mel interesuje się zaistniałą sytuacją. Uśmiechała się szeroko, widząc jego przy moim boku. Jeszcze tego brakuje.
-Zmartwię Cię. Od dzisiaj, aż do końca roku szkolnego będziemy widywać się codziennie. Brzmi nieźle, nie? - odparł, pochylając się delikatnie nade mną.
Spojrzałam na ten jego uśmiech z przerażeniem. Czy to oznacza, że to dopiero początek moich rozczarowań i przeszkód? Ile jeszcze będę musiała ich pokonywać?
Okej, dzielę ten rozdział na części, gdyż chcę dodać coś jeszcze przed obozem. Next pojawi się przed 28 lipca:) W sobotę jadę do Inowrocławia, może w pociągu uda mi się coś napisać.
Przepraszam te kilka osób, które przeczytały kawałek tego rozdziału, niechcący nacisnęłam "opublikuj" :')
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, wyświetlenia (wow, już siedem tysięcy!!) i udostępnianie bloga. To dużo dla mnie znaczy, jestem Wam niezmiernie wdzięczna! Pamiętajcie, jestem tutaj dla Was:)
Dodam opisy do bohaterów, kiedy już wszyscy się pojawią.
Czy tylko ja jestem załamana i nie jadę na koncert? :'))))
Dobra, nie zanudzam dłużej.
Do napisania, luuv ♥
Więlbię, kocham, podziwiam! <3
OdpowiedzUsuńTen rozdział ciekawy jak każdy poprzedni :D
Życzę Ci udanego wypoczynku i miło spędzonegh czasu! :*
Czekam na drugą część rozdziału ! :*
~~invisible~~
Cudowny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńWcześniej go nie czytałam, więc teraz od razu to zrobiłam. Jak zawsze wyszedł ci świetnie. Cieszę się, że Ross codziennie będzie odwiedzał Laurę. Będzie ciekawie.
Czekam na next. :*
Tez nie jade, ale prawdziwa zalamke dostane tak 1o dni przed koncertem :-(
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział
Życze duuzo weny i udanego popoludnia :-)
Wspaniały rozdział czekam na neksta :)
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały !!!
OdpowiedzUsuńTeż nie jadę na koncert ale załamanie przyjdzie pewnie jakoś we wrześniu :( . Z niecierpliwością czekam na kolejną część. :)
Ja też nie jadę.
OdpowiedzUsuńAle wracając do rozdziału...
On jest naprawdę cudowny, zresztą jak wszystkie <3
Wspaniały! Czy to oznacza, że Ross będzie chodził z nią do szkoły? Uchuchu... To się szykuje zabawa! xD kocham i czekam
OdpowiedzUsuńa przede wszystkim łącze się z tobą w bólu... Dlaczego nie jedziemy? Nikt tego nie wie xD dobra, życzę weny i miłego pobytu tam gdzie jedziesz :*::**::*:*::*:*:*::**:::**:*::*:*:*:*inowrocław...wiem, ale mi się pisać nie chciało...
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Genialny <3
OdpowiedzUsuń