piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 10

Bez chwili zastanowienia ruszyłam w wybranym wcześniej kierunku. W tym momencie nie mogłam myśleć, musiałam działać. Byłam pełna sił i energii, więc bez problemu mogłam biec. A najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że potrafiłam to zrobić. Wcześniej, gdy spotykałam Anioła, coś mną kierowało i nie było możliwości ucieczki. Teraz jestem sobą i wiem, że on jest zły, po prostu to czuję. To tak, jakbym znów była starą Laurą. Tęskniłam za nią, brakowało mi jej i bałam się, że ona już nie powróci. Ale skoro umiem myśleć racjonalnie, oznacza to,że nie do końca postradałam zmysły, czyż nie?
Biegłam przed siebie, myśląc o tym, co za chwilę może się zdarzyć; albo dobiegnę do domu, albo on zrobi mi krzywdę. Mogłam się odwrócić, by sprawdzić, czy mnie goni, czy też może się rozmyslił. Tak też zrobiłam. Przystopowałam, a mój oddech powoli wracał do poprzedniego stanu. Zacisnęłam ręce w pięści, po czym wolno odwróciłam się na pięcie. To, co tam zobaczyłam, a raczej czego nie zobaczyłam, zupełnie zbiło mnie z tropu. Czyli byłam bezpieczna?
-Ładnie to tak uciekać? - Usłyszałam ponownie ten sam głos.
Zamarłam. W co on sobie pogrywał?
Obróciłam głowę i mogłam dostrzec uśmiechniętą twarz Anioła. Niesforne blond włosy opadały mu na czoło, jednak on wydawał się być niewzruszony tym faktem. Brązowe oczy idealnie kontrastowały z jasną czupryną, jednak ja nie mogłam nic z nich odczytać. To tak, jakby był pusty, nie wyrażał żadnych emocji, prócz jednej. On po prostu się śmiał.
Skrzywiłam się na jego widok. Był idealny, a zarazem obrzydzał mnie. Ile jeszcze tych kontrastów będę musiała znosić w swoim życiu? To stało się męczące!
-Czego chcesz? - powiedziałam spokojnie. Teraz zdawałam sobie sprawę, że tylko spokój może mnie uratować. Będzie dobrze, jakoś z tego wyjdziesz...
Zaczęłam stawiać małe kroki do tyłu, co nawet mi wychodziło. Przynajmniej się nie potknęłam, chociaż w tym mam szczęście. Miałam nadzieję, że jakoś uda mi się dotrzeć do bezpiecznego miejsca, choć z każdą sekundą to wydawało się być coraz bardziej niemożliwe. Dlaczego musiał mnie dopaść na takim pustkowiu?
-Dlaczego się mnie boisz? Aż tak straszny jestem? - zapytał, unosząc brew.
Dłużej tego nie zniosę.
-Przestań ze mnie kpić! - krzyknęłam dość głośno.
Zmrużył oczy i założył ręce na piersi. Mój Boże, kiedy on da mi spokój?
-Lauro, złotko, na mnie się nie krzyczy - odparł, zachowując spokój.
Nie czekałam dłużej, rzuciłam się biegiem za siebie. Musiałam uciekać, musiałam. Miałam choć małą nadzieję, że zaraz jakiś królewicz na koniu zjawi się tuż przede mną i uratuje mnie przed tym złem, które kryło się pod postacią Anioła. Oczywiście, tak się nie stało.
Potknęłam się, co wydawało mi się naprawdę dziwne, gdyż droga była prosta, bez żadnych dziur. No tak, miałam do czynienia z istotą, która nie do końca należy do świata, w którym żyłam.
-Ał! - syknęłam.
Podciągnęłam nogawkę od spodni i zobaczyłam, że z rany na kolanie powoli sączyła się krew. Przymknęłam oczy, gdyż ten widok powodował u mnie zawroty głowy. Położyłam dłoń na skaleczonym miejscu, by jakoś zetrzeć czerwoną ciecz i uciec. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że on stoi nade mną.
-Co za niezdara... - Zaśmiał się.
Podniosłam głowę i posłałam mu spojrzenie pełne nienawiści. Śmieszył go mój ból? Krzywdził mnie specjalnie? Cholera, w co ja się wpakowałam?
-Zostaw mnie w spokoju!
Powróciłam do wykonywania poprzedniej czynności, czyli tamowania krwi. Piekło mnie, ból powoli stawał się coraz bardziej odczuwalny, jednak ten drugi rodzaj bólu nazywany psychicznym, pokonywał ten drugi, fizyczny.
Opuściłam z powrotem nogawkę moich jeansów, które i atk nadawały się już do wyrzucenia, po czym jakimś cudem udźwignęłam się na nogach. Złapałam się za skronie, gdyż pod wpływem gwałtownego ruchu zaczęła boleć mnie głowa. Świetnie! Mam uciekać przed chorym na umyśle czymś, kiedy czuję się, jakby właśnie rozjechał mnie autobus!
Upadłam po raz drugi. Wiedziałam, czyja to sprawka. Przy nim zawsze jestem wrakiem człowieka.
Łzy zaczęły mi spływać po policzku, a włosy opadły mi na twarz. Miałam dość. Zastanawiałam się, o co w tym wszystkim chodziło. Może zostałam wystawiona na jakąś próbę? Ktoś chciał mnie sprawdzić? Może jestem w jakimś słabym programie telewizyjnym, gdzie ludzie zostają straszeni przez innych? Nie, to nie było to. Ja po prostu nie umiałam tego wytłumaczyć.
-W takim stanie nie dojdziesz sama do domu.
Wow, naprawdę? Nie zdążyłam się zorientować! W głębi zaczęłam śmiać się z jego głupoty, choć mimo wszystko nadal milczałam, trzymając się za zranione kolano, które naprawdę bardzo piekło.
-No ej, obraziłaś się? - Uklęknął przy mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
Czy ja się właśnie przesłyszałam? Obraziłam się? Miałam po prostu obrazić się za to wszystko, co mi zrobił?
-Słuchaj, pieprzony idioto! Nie mam zielonego pojęcia, o co chodzi w tej całej Twojej durnej zabawie, jednak musisz wiedzieć, że ona już dawno przestała mnie bawić. Nie jestem dzieckiem, z tego co zauważyłam, ty tez nim nie jesteś, więc skończ te swoje gierki. Zostaw mnie i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy!  - powiedziałam stanowczo, strzepując jego rękę z mojego ciała.
Ten spuścił wzrok, zagryzając dolna wargę, jakby nie wiedział, co powiedzieć. Czyżby odebrało mu mowę? Zaskakujące!
Niespodziewanie poczułam jego ręce pod swoim tułowiem, a chwile po tym znalazłam sie w jego ramionach. Przepraszam bardzo, dlaczego on mnie dotyka?
Zaczęłam się wiercić, jednak on trzymał mnie w taki sposób, że ucieczka nie wchodziła w grę.
Odwróciłam się w jego stronę, chcąc nakrzyczeć mu prosto w twarz, co o nim sądzę. Nie zrobiłam tego, gdyż nasze spojrzenia spotkały się.Patrzył na mnie w skupieniu, co było niekomfortowe, jak i przyjemne i zadziwiające. Spojrzałam w jego oczy, które tym razem były zupełnie inne. Były pełne troski. Kto normalny potrafi zmienić nastrój w tak krótkim czasie?
-Pusć mnie, poradzę sobie sama. - przerwałam niezręczną dla mnie chwilę.
-Jesteś pewna, że sobie poradzisz? - zapytał, uśmiechając się szeroko. Jego zmiany nastrojów są tak częste, że to aż niemożliwe. Jest taki tajemniczy, dziwny, inny i naprawdę ciężko go rozgryźć. Może o to mu chodzi? Chce mnie zmylić?
-Tak, jestem o tym przekonana.
Zrobił to, o co go prosiłam, postawił mnie na ziemię. Cholera, jeszcze przed chwilą sam sprawiał mi ból, a teraz robi to, na co ja mam ochotę. Czy to jest normalne? Zdecydowanie nie.
Zarzuciłam włosy do tyłu, bym mogła widzieć, w którą stronę zmierzam. Przedtem wpadały mi na twarz i zasłaniały widoczność, co uniemożliwiało mi postawienie choć kilku kroków.
Ruszyłam powoli przed siebie, kuśtykając.
 Lau, dasz radę, dasz radę... Dojdziesz bezpiecznie do domu, on zaraz sobie pójdzie i nigdy więcej już nie pojawi się na twojej drodze...
-Nie zachowuj się jak dziecko, Lauro. Zaniosę cię do domu i po sprawie.
Wywróciłam oczami, starając się ignorować jego zaczepki. Niepotrzebnie wdawałam się w dyskusje. Mogłam poprosić Bryana, żeby mnie odprowadził. Boże, ale byłam głupia!
-Laura, do cholery jasnej, widzę, że się meczysz! - krzyknął, łapiąc mnie za ramię. Faktycznie, kolano ciągle krwawiło, bolało, a ja co chwila się zatrzymywałam.
Strzepnęłam jego rękę z mojego ramienia i się do niego odwróciłam.
-Ja zachowuję się jak dziecko?! Ja?! Kto przez pare tygodni musiał wytrzymywać twoje odwiedziny? Ty? No tak, mogłam się tego spodziewać. Zatrzymujesz mnie, sprawiasz mi ból, a potem próbujesz pokazać, że ci zależy! Nie znam cię, nawet nie wiem, jak masz na imię, a ty wyglądasz, jakbyś wiedział i mnie wszystko. I wiesz co? Wcale mi się to nie podoba. Kim ty jesteś, co?
-Jestem Ross i mam zamiar zabrać cię bezpieczne do domu.
Nie zdążyłam nawet prychnąć, gdyż znów znalazłam się w jego ramionach.
-Puść mnie idioto! - krzyczałam, uderzając pięściami w jego klatkę piersiową. -Jesteś nienormalny!
Czułam się... dziwnie. No tak, w końcu znajdowałam się a ramionach swojego własnego prześladowcy, jeśli mogę go tak nazwać, a to raczej nie należało do normalnych sytuacji. Cóż się dziwić, nic ostatnio nie jest normalne.
-A więc tak, masz na imię Ross, jesteś nieziemsko przystojny, ratujesz mnie właśnie przed totalną klęska i w sumie to chyba tyle, nic więcej o tobie nie wiem. - Postanowiłam rozpocząć dyskusję. Kto wie, może czegoś się dowiem?
-Naprawdę uważasz, że jestem przystojny? - zapytał, uśmiechając się szeroko. Och, typowy chłopak tego wieku.
-Owszem, jesteś, ale nie do tego zmierzałam. Dowiem się czegoś więcej na twój temat?
-Na razie niczego ci nie powiem, nie jesteś gotowa.
Zaraz, zaraz, gotowa? Na co ja mam być gotowa?
-Znowu ze mną pogrywasz? Mam tego dość, Ross - powiedziałam stanowczo.
Ten westchnął i spuścił głowę. Serio, niczego się nie dowiem? Nie miałam już sił na te tajemnice, to było zbyt wiele. Wszystko było jednym wielkim bałaganem, którego nie umiałam posprzątać.
-Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, obiecuję. - Uśmiechnął się po raz kolejny, ukazując przy tym szereg białych zębów. Zarumieniłam się i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, aby ukryć moje różowe policzki. Mogłam przy tym poczuć jego zapach, który naprawdę mi się spodobał. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam zauważać plusy jego pojawienia się w moim życiu. Halo, przecież nie jedna dziewczyna marzy o wysokim blondynie z pięknymi, brązowymi oczami. Nie powinnam narzekać.
Blondyn zatrzymał się, a ja podniosłam głowę. Spostrzegłam, że znajdujemy się pod moim domem. Wow, on naprawdę zaniósł mnie pod sam dom i nic mi nie zrobił! Powinnam się cieszyć czy raczej płakać, że w mojej głowie zrodziło się tyle chorych pomysłów?
-Dzięki, możesz mnie puścić - rzekłam, próbując uwolnić się z jego uścisku po raz kolejny.
-Żartujesz sobie?
Zrobiłam wielkie oczy, nie bardzo wiedząc, co miał na myśli. Odetchnęłam z ulgą, kiedy po prostu zapukał do drzwi, w których po chwili pojawiła się moja przyjaciółka. Pobladła, widząc mnie w ramionach obcego chłopaka.
-Mogę zanieść ją na górę? Sama raczej nie da rady. - Wyszczerzył się do niej.
Wait, skąd on wie, że mam pokój na górze?
Ach, no tak...
Każdej nocy jestem przez niego prześladowana, prawie bym zapomniała!
-Um, tak, pewnie - odpowiedziała Melissa.
Westchnęłam ciężko, zabijając dziewczynę w myślach na milion różnych sposobów. Dlaczego się zgodziła?
Blondyn przeszedł przez próg, kierując się w stronę schodów. Wywróciłam oczami, kiedy ponownie się do mnie uśmiechnął. Niech już stąd wyjdzie, błagam.
Otworzył sprawnie drzwi do mojego pokoju, by po chwili położyć mnie na łóżko. Mel szła za nami i przyglądała się wszystkiemu zdziwiona.
-Trzeba opatrzyć jej nogę, dać jej coś do picia, potem niech pójdzie spać. Poradzisz sobie? - zapytał moją przyjaciółkę.
Zmarszczyłam brwi, słysząc to. Hola, hola... Najpierw cierpię właśnie przez niego, a potem to on poucza Mel i mówi jej, co ma zrobić? Kretyn!
-Dziękuję, Ross, możesz już iść. - Uśmiechnęłam się sztucznie. On spojrzał na mnie, po czym opuścił mój pokój.
Melissa usiadła obok mnie, a ja spuściłam głowę. Naprawdę nie miałam pojęcia, jak jej to wytłumaczyć. Wiedziałam, że zaraz zacznie wypytywać mnie, kim był ten chłopak, skąd go znam i czego chciał. Postanowiłam więc, że to ja zacznę dyskusję.
-Potknęłam się, on mnie zauważył i zaoferował pomoc, tylko tyle - skłamałam.
Wtedy nie miałam pojęcia, że to kłamstwo pociągnie za sobą sznur wielu innych.



Mój Boże, p r z e p r a s z a m!
Wyrażam zgodę na zabicie mnie:))) Chyba najgorszy rozdział na tym blogu, serio. Czytam to i się załamuję. Jeden z ważniejszych, a tak go zniszczyłam!
Nie wiem, co więcej napisać, nie chcę jeszcze bardziej się pogrążać :') Przepraszam, że tyle czekaliście i obiecuję, że nadrobię zaległości na Waszych blogach, ostatnio po prostu nie miałam czasu. Przepraszam za wszelkie błędy.
A no i najważniejsze! Udanych wakacji, kochani:) ♥
Uściski xx



19 komentarzy:

  1. Wow <3
    To jest zajebiste!
    Potrafisz to tak fajnie opisać, ze gdy to czytam, wyobrażam to sobie jako film wow :P
    I nie próbuj gadać że go zniszczyłaś bo jest wspaniały koniec kropka. :D
    Weny zyczę, udanych wakacji :)
    Pozdrawiam
    Pytam z ciekawości- jak Ci mijają wakacje? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Ross'a jest fantastyczny <3
      Awwww ;*

      Usuń
    2. Aww dziękuję!!
      Wróciłam przedwczoraj z Bułgarii, pierwszy raz leciałam samolotem, więc jestem mega zadowolona, że w ogóle przeżyłam XD Było świetnie:) Zamierzam przeleżeć w łóżku calusieńkie wakacje, brakowało mi tego przez całe dziesięć miesięcy, haha! Dziękuję, że pytasz, miło mi xx
      Ty masz jakieś plany?

      Usuń
  2. Zniszczyłaś? Żartujesz sobie?
    Tak, żartujesz.
    Aby na pewno?
    Tak, na pewno.
    Zabić cię?
    Hmmmm..
    A kto będzie pisał kolejne rozdziały??
    Pomyślałaś o tym, moja droga?
    Ross, ahhh Ross..
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
    Rozdział, krótko mówiąc... Z.A.J.E.B.I.S.T.Y.!
    Zajebisty?
    Tak ZAJEBISTY!
    Wcale nie zniszczyłaś tego rozdziału. Mnie się bardzo podobał :D
    Bardzo podobał? Tylko tyle ty nędzna, nic nie warta istoto?
    Niebiej, był zajebisty!
    Czytałam i nie mogłam się naczytać !
    Kiedy będzie rozdział 11? :3
    A może jakiś zwiastunik?
    Chociaż osobiście wolę rozdział <3
    Trochę ci tu nasłodziłam.. To teraz poważnie...
    Nie dopatrzyłam się błędów, stylistyka idealna jak zawsze. Dialogi świetne i ciekawe. Cała historia jest...
    ZAJEBISTA. Nadużywam tego słowa?
    Czekam na kolejny rozdział i więcej Raury <3
    Oddaj trochę talentuuu :3 , plooosię.
    Kocham i ściskam.
    ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Zhshsjsjhxhdjejsnzbdje oficjalnie moj status to *zakochana w blogu ghost*
    Jezuu ale ty masz talent znsnsjsje
    Oddaj troche
    Oooo i please please daj szybciej next! :33
    Rozdzial cudo malino :')
    Czekam na szybciutki next kochana xx :3

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest fantastyczne!!!!!!!
    Ross......
    Nic nie zniszczyłaś, NIC
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początek: Nic nie zniszczyłaś.
    Rozdział naprawdę fajny. Muszę też napisać, że przy niektórych wątkach z przemyśleniami Lau robiłam tak zwanego facepalma.
    A Ross...
    Nie mam pojęcia o co chodziło z tym ''Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie''. Szczerze. Momentami miałam ciarki. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ty gadasz?! Nic nie zniszczyłaś. Ten rozdział jest cudowny!!! Wyszedł ci wspaniale zresztą jak zawsze. Miałam te sceny przed oczami, naprawdę. Piszesz naprawdę cudownie. Wspominam ci o tym bardzo często, ale należy ci się.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :*
    Cholera gdzie ty widzisz najgorszy rozdział? No gdzie? Bo ja kurka wodna go nie widzę.
    Świetnie opisane, wciągający. Piszesz cudnie.
    Ross w końcu się go doczekałam.
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  8. O Boże!
    Na początek: Co z twoim fb? Zablokowałaś mnie, czy co???
    Po drugie:
    Najlepszy rozdział! Rossss!
    WSPANIALE, WSPANIALE, WSPANIALE!
    -Alex <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam pewne problemy, wrócę za jakiś czas:) xx

      Usuń
    2. To nie mogę się z Tb kontaktować? :/

      Usuń
    3. Mogę założyć inne konto, jeśli chcesz:))

      Usuń
  9. Świetny rozdział czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezuuu rozdział boskiii nie wiem czemu piszesz ze jest najgorszy skoro to najlepszy rozdział jaki czytałam.Weny życze ☺

    OdpowiedzUsuń

  11. czemu myślisz że to najgorszy rozdział on jest naprawdę cudny a ty masz ogromny talent którego zazdroszczę, kocham twojego bloga . Życzę weny i nie mogę doczekać się następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem pewna ale chyba pierwszy raz komentuje ale czytam od pierwszego rozdziału.No i nareszcie pojawił się nasz Ross.No i jak zawsze kochany.Czekam na nexta.I weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Najgorszy?! Ty chyba sobie ze mnie kpisz! Nie denerwuj mnie!
    ty jeszcze żadnego rozdziału nie zawaliłaś! Ten jest tak ciekawy po prostu... no kuwa to jest to!
    ''Poznali się'', jeśli można to tak nazwać.
    DAWAJ NEXT KOBIETO BO WYBUCHNĘ!!!!!
    ale i tak cię kocham xD

    życzę wszystkiego, czego sobie zapragniesz xD, weny, tylu pomysłów i żeby Ross nawiedził cię w śnie jako anioł xD ::**:**:*:*:*:*:*:*:*::*:**:*::*:**:*::*:**:***::*:**:

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny ....dawaj next !!!!!

    OdpowiedzUsuń