Yay, wracam!
Na początku chciałabym przeprosić za taką paskudną czcionkę, coś mi się tutaj popsuło i nie mogę jej zmienić:((
Postanowiłam, że nie będę tłumaczyć, dlaczego tak długo mnie nie było. To po prostu nudne, no ale jeśli ktoś chce wiedzieć, to oczywiście odpowiem.
Teraz wracam i będę do końca. I wiecie co? Stęskniłam się!
Mam prośbę, a mianowicie żeby każdy, kto to przeczytał, skomentował. Chcę wiedzieć, na czym stoję:)
Poniżej macie kawałek kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że jest okej. Zapraszam do czytania!
Blondyn w ogóle mnie nie słuchał i sprawiał wrażenie, jakby czuł się w moim domu jak u siebie. Irytowało mnie to niezmiernie, ale i również przerażało. Byłam w jednym pomieszczeniu z dwoma istotami, które mogły zrobić mi krzywdę. Istotami, nie ludźmi.
Na początku wydawało mi się, że mogłam zaufać Anastasii. Była sympatyczna i naprawdę miła, jednak kiedy powiedziała mi te wszystkie rzeczy, które nadal są dla mnie przerażające, moje nastawienie do niej diametralnie się zmieniło. Oczywiście pomogłam jej, gdy Ross się na nią rzucił, lecz to nie zmieniało faktu, że nadal jej nie ufałam. Oni oboje byli tacy sami.
-Nie będziemy się dłużej bawić, Ross - powiedziałam, podchodząc do fotela, na którym usiadłam. Pochyliłam się lekko, wpatrując się w jego oczy. Oczy, których szczerze nienawidziłam.
-Chcę wiedzieć wszystko.
Spojrzałam na Anę, która zajęła miejsce obok blondyna. Dziwiłam jej się. Ja po takim ataku nie odważyłabym się nawet na niego spojrzeć.
-Dalej, Ross, wytłumacz mi. Wytłumacz mi, kim według ciebie jestem - ponaglałam go, chcąc szybciej dowiedzieć się prawdy.
Wpatrywał się we mnie jeszcze chwilę, po czym nagle parsknął śmiechem. Opadł na oparcie sofy, kręcąc głową. Przymknęłam oczy, próbując zapanować nad sobą, co nawet nieźle mi wychodziło. Musiałam jednak przyznać, że słysząc ten jego okropny śmiech, miałam ochotę zwrócić całe przygotowane przez niego dzisiaj śniadanie. Nienawidziłam w nim wszystkiego.
-Jesteś taka zabawna, Lauro - odparł po pewnym czasie, tym razem zupełnie poważnie.
Zmierzyłam go wzrokiem, robiąc kwaśną minę. Cholera, jest taki wkurzający.
-Jesteś taki postrzelony, Ross - odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie spode łba, co tym razem rozśmieszyło i mnie. Mieliśmy ciekawą relację. Albo śmialiśmy się z siebie nawzajem, albo patrzyliśmy z pogardą.
-Jestem człowiekiem, rozumiesz? Jestem pieprzonym człowiekiem i żaden idiota nie będzie wmawiał mi, że jest inaczej! Żyjemy w XXI wieku, tutaj nie ma miejsca na bzdurne bajeczki. Skończ z tym wreszcie! - niemal krzyknęłam, tracąc już siły na blondyna. W moim życiu nie było dla niego miejsca. Chciałam, by zniknął.
-Zabawa dopiero się zaczyna, słonko. - Uśmiechnął się, a ja wiedziałam, co to oznaczało.
Zabawa dopiero się zaczyna...
Na początku wydawało mi się, że mogłam zaufać Anastasii. Była sympatyczna i naprawdę miła, jednak kiedy powiedziała mi te wszystkie rzeczy, które nadal są dla mnie przerażające, moje nastawienie do niej diametralnie się zmieniło. Oczywiście pomogłam jej, gdy Ross się na nią rzucił, lecz to nie zmieniało faktu, że nadal jej nie ufałam. Oni oboje byli tacy sami.
-Nie będziemy się dłużej bawić, Ross - powiedziałam, podchodząc do fotela, na którym usiadłam. Pochyliłam się lekko, wpatrując się w jego oczy. Oczy, których szczerze nienawidziłam.
-Chcę wiedzieć wszystko.
Spojrzałam na Anę, która zajęła miejsce obok blondyna. Dziwiłam jej się. Ja po takim ataku nie odważyłabym się nawet na niego spojrzeć.
-Dalej, Ross, wytłumacz mi. Wytłumacz mi, kim według ciebie jestem - ponaglałam go, chcąc szybciej dowiedzieć się prawdy.
Wpatrywał się we mnie jeszcze chwilę, po czym nagle parsknął śmiechem. Opadł na oparcie sofy, kręcąc głową. Przymknęłam oczy, próbując zapanować nad sobą, co nawet nieźle mi wychodziło. Musiałam jednak przyznać, że słysząc ten jego okropny śmiech, miałam ochotę zwrócić całe przygotowane przez niego dzisiaj śniadanie. Nienawidziłam w nim wszystkiego.
-Jesteś taka zabawna, Lauro - odparł po pewnym czasie, tym razem zupełnie poważnie.
Zmierzyłam go wzrokiem, robiąc kwaśną minę. Cholera, jest taki wkurzający.
-Jesteś taki postrzelony, Ross - odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie spode łba, co tym razem rozśmieszyło i mnie. Mieliśmy ciekawą relację. Albo śmialiśmy się z siebie nawzajem, albo patrzyliśmy z pogardą.
-Jestem człowiekiem, rozumiesz? Jestem pieprzonym człowiekiem i żaden idiota nie będzie wmawiał mi, że jest inaczej! Żyjemy w XXI wieku, tutaj nie ma miejsca na bzdurne bajeczki. Skończ z tym wreszcie! - niemal krzyknęłam, tracąc już siły na blondyna. W moim życiu nie było dla niego miejsca. Chciałam, by zniknął.
-Zabawa dopiero się zaczyna, słonko. - Uśmiechnął się, a ja wiedziałam, co to oznaczało.
Zabawa dopiero się zaczyna...
<3
OdpowiedzUsuńCudo :)
Yay.
OdpowiedzUsuńNie mg się doczekac nexta <3
Jak się cieszę, że wróciłaś! Strasznie zaciekawilaś mnie tym fragmentem. Mam ochotę przeczytać tego więcej. Mam nadzieję, że dodasz szybko nexta.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA!!! Więcej na moim blogu: http://life-is-like-a-labyrinth-raura.blogspot.com/2015/10/lba-4.html
UsuńCudeńko ♥
OdpowiedzUsuńW końcu ! Błagam rób dłuższe rozdziały :) i super :)
OdpowiedzUsuńYeaaah !
OdpowiedzUsuńDawaj nexta!!!
OdpowiedzUsuńBoże co to za zabawa.. ???
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać.. DAWAJ SZYBKO NEXT!!!!
Jeny ja juz chcę ten rozdział, ale mnie zaciekawiłaś *.*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJupi wróciłaś!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;)
czekam na nexta, słonko :*
OdpowiedzUsuńczekam na nexta, słonko :*
OdpowiedzUsuńMega rozdział :*
OdpowiedzUsuńWarto było czekać.Juz nie mogę się doczekać jak "zabawa się dopiero zacznie"
Czekam na nexta <33
Ja dopiero nie dawno odkryłam twojego bloga i byłam zawiedziona, że nie ma dalszych rozdziałów. Musisz zakończyć to opowiadanie! To naprawdę dobry pomysł i świetna fabuła, ja z pewnością zostanę tu do końca. Fragment rozdziału świetny, więc czekam na niego z niecierpliwością oby był szybko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kat.