Mam na imię Laura. Jestem cichą dziewiętnastolatką o brązowych oczach i włosach. Od dwóch lat mieszkam sama w Los Angeles, gdyż moi rodzice wraz z siostrą Vanessa przeprowadzili się do Nowego Orleanu. Nie chciałam jechać z nim ze względu na moją przyjaciółkę-Melissę. Znamy się od przedszkola. Nie zniosłabym rozłąki z najważniejszą osobą w życiu.
Mama, tata i Van wpadają od czasu do czasu na weekendy czy inne uroczystości.
Tęsknię za nimi, jednak nie narzekam. Żyje mi się tutaj dobrze. Ojciec płaci za mieszkanie co miesiąc, przesyła mi też trochę grosza na wyżywienie. Zazwyczaj sama coś przygotuję, jednak czasem jem na mieście.
Postanowiłam, że po skończeniu szkoły zajmę się poszukiwaniem pracy. Nie chcę być ciągle na utrzymaniu rodziców. Pragnę być niezależna. Tylko tyle.
Śpiewam od 7 roku życia. Od małego uwielbiałam muzykę. Zawsze była dla mnie najpiękniejszą rzeczą na świecie, a śpiewanie sprawia mi niesamowitą radość. Dzięki temu mogę wyrazić to, co czuję. To piękne.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? -zapytała Mel.
Wyrwałam się z rozmyślań i przytaknęłam lekko głową.
Blondynka westchnęłam tylko. I rzuciła się na łóżko.
-Lau, miałam ci przecież pomóc, a ty jak zwykle odpływasz i myślisz o niebieskich migdałach...
Przysiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem. Miała rację. Zbyt często koncentrowałam się na tych nieistotnych sprawach, całkowicie zapominając o ważniejszych.
-Przepraszam. Masz rację-powiedziałam cicho- Zabierzmy się do pracy.
Niechętnie wstałyśmy z wygodnego wypoczynku. Przyjaciółka podeszła do szafy i zaczęła szukać w niej jakiś przydatnych na dzisiejszy wieczór ubrań.
-Może to?-Wyciągnęła jakąś czerwoną mini z odkrytymi plecami.
Pokręciłam przecząco głową. Nie chciałam żadnej wzywającej sukienki, nie dzisiaj.
Dziewczyna wyszukiwała coraz to bardziej wymyślne stroje, co niezbyt mi opowiadało. Marudziłam i kręciłam losem, żeby tylko znalazła coś odpowiedniego.
-Chcesz ładnie wyglądać czy nie? Pamiętaj, to Bryan ma się zachwycać-pouczała mnie Mel.
Bryan jest moim chłopakiem. Spotykamy się od niecałego roku. Jestem z nim szczęśliwa. Daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Dzisiaj zabiera mnie na randkę, bo stwierdził, że ostatnio nic dla mnie nie robi.
Wystarczy, że jest.
Dopchałam się do szafy, dotykając się o stertę ciuchów, które walały się po podłodze. Musiałam coś zrobić, zanim mój pokój zamieni się w jeden wielki bałagan.
Wyciągnęłam z półek zwykły, biały t-shirt, czarne rurki i beżowy sweterek. Stwierdziłam, że to będzie najwygodniejszy look.
Mel straciła mnie wzrokiem, jednak się tym nie przejęłam. Musi zaakceptować mój wybór.
Popędziłam do łazienki, by szybko się przebrać. Miałam niewiele czasu, musiałam się pośpieszyć.
Wyjęłam z kosmetyczki kilka najpotrzebniejszych kosmetyków i wróciłam z powrotem do pokoju. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam robić sobie makijaż. Melissa ciągle nawijała, co doprowadzało mnie do szału. Czasem jest naprawdę denerwująca, ale kocham ją najmocniej na świecie.
Przyzwyczaiłam się już do jej paplaniny, więc łatwo było mi ją ignorować.
Nałożyłam podkład, pomalowałam powieki złotym pudrem i dodałam tusz do rzęs. Usta zostawiłam naturalne, gdyż nie przepadałam za dużą ilością kosmetyków na twarzy. Włosy rozpuściłam i dopilnowałam, by ładnie się ułożyły. Zostało mi jeszcze parę minut, więc stwierdziłam, że posprzątam ten bałagan. Zbierałam z ziemi rzeczy i rzucałam je do otwartej już szafy. Nawet ich nie składałam, co było głupie, ale trudno... Później je wyprasuję.
Usłyszałam dzwonek, więc szybko zbiegłam na dół. Podbiegłam pędem do wyjścia i otworzyłam drzwi. Rzuciłam się Bryanowi na szyję, a on delikatnie musnął moje czoło, śmiejąc się przy tym radośnie. Zeskoczyłam z niego i pocałowałam go lekko w usta.
-Gotowa? -szepnął mi do ucha.
Uśmiechnęłam się, a on złapał za moją rękę i okręcił mnie zwinnie. Wybuchłam gardłowym śmiechem, co nie uszło nieuwadze mojej przyjaciółki. Ciekawska Mel od razu przybiegła do nas. Była zawiedziona, widząc mnie wtuloną w szatyna, a nie jakieś naprawdę fascynujące zdarzenie.
-Idziecie już, czy nie? -zapytała groźnie, lecz w jej głosie można było wyczuć nutkę sarkazmu. Całą trójką wyszliśmy na zewnątrz. Było naprawdę ciepło i przyjemnie. Chłodny wiaterek, a do tego lekkie promyki słońca...
Zamknęłam drzwi i schowałam klucze do torebki. Pożegnałam się z blondwłosą, która życzyła nam miłej zabawy.
Ja i Melissa nie mieszkamy razem, choć bardzo bym tego chciała. Ona gnieździ się ze swoim chłopakiem w małym mieszkanku niedaleko mnie. Cóż, może kiedyś?
Bryan trącił mnie delikatnie swoją dłonią, jakby pytając się o pozwolenie. Zaśmiałam się w duchu i splotłam nasze palce w jedność.
Nie miałam pojęcia, gdzie tym razem mnie zabierze. Kino, kręgielnia? Nie... To nie w jego stylu.
Szliśmy wolniutko, nie spiesząc się nigdzie, przez co było mi bardzo miło.
Ja i Melissa nie mieszkamy razem, choć bardzo bym tego chciała. Ona gnieździ się ze swoim chłopakiem w małym mieszkanku niedaleko mnie. Cóż, może kiedyś?
Bryan trącił mnie delikatnie swoją dłonią, jakby pytając się o pozwolenie. Zaśmiałam się w duchu i splotłam nasze palce w jedność.
Nie miałam pojęcia, gdzie tym razem mnie zabierze. Kino, kręgielnia? Nie... To nie w jego stylu.
Szliśmy wolniutko, nie spiesząc się nigdzie, przez co było mi bardzo miło.
W końcu dotarliśmy do tajemniczego miejsca. Rozwarłam usta z zachwytu. Tam było... pięknie. Rozejrzałam się po okolicy. Plaża, morze, zachód słońca, malutki lasek i pełno kolorowych kwiatów, na których sam widok uśmiechałam się szeroko. Ich zapach musiał być równie cudowny podbiegłam do jednego z nich i zaciągnęłam się jego aromatem.
Wszystko było takie wspaniałe, niesamowite... Odwróciłam się tylko w stronę Bryan. Przecież to on pokazał mi to niezwykłe miejsce.
-Tu jest jak w raju!-krzyknęłam i wpadłam w jego ramiona. Objął mnie delikatnie i pocałował w czubek głowy.
-Wiedziałem, że ci się spodoba-odpowiedział czule.-A teraz chodź.
Na mojej twarzy pojawił się podstępny uśmieszek. Złapałam go za ramiona i wskoczyłam mu na plecy. Zaśmiał się, spuszczając przy tym głowę.
Owinęłam nogi wokół jego pasa, aby tylko nie spaść. Chłopak skierował się w stronę morza. Szliśmy brzegiem, a wiatr delikatnie muskał nasze policzki.
Słyszałam obijające się o skały fale, latające mewy oraz nasze ciche śmiechy.
Ta chwila była piękna. A najlepsze w tym wszystkim było to, że byliśmy sami.
Nie wiem, skąd on wynalazł to miejsce, ale jest to bezsprzecznie najlepsza plaża, na jakiej byłam. Bez wahania mogę nazwać tę okolicę rajem.
Szatyn zaprowadził mnie w stronę ogromnych kamieni. Przysiedliśmy na nich, by móc obserwować zadziwiającą naturę.
Delikatnie pocałowałam Bryana w policzek, na co zrobił minę zbitego psa. Przewróciłam oczami i wpiłam się w jego usta. To miało być podziękowanie za ten fantastyczny wieczór.
Nawet nie zauważyłam, kiedy słońce całkowicie zaszło. Nachyliłam się, by sprawdzić temperaturę wody. Zamoczyłam rękę, ale po chwili nie tylko ona była mokra...
-Bryan!-wrzasnęłam, wynurzając się z wody.
Chłopak nie mógł przestać się śmiać.
-To, że chciałam sprawdzić, czy woda jest ciepła, nie oznaczało, że mam ochotę na kąpiel!
Byłam cała przemoczona, wliczając w to nawet trampki. Skarciłam go wzrokiem, jednak nie umiałam się na niego złościć.
Przetarłam oczy, które piekły mnie od słonej wody. Było okropnie zimno. Całe szczęście, że miałam chociaż grunt pod nogami. Wspięłam się na głaz i całkowicie wyszłam z morza. Wykręcilam swoją bluzkę, z której poleciało mnóstwo wody.
Trudno, zaraz wyschnie.
Ignorując gęsią skórę, usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
Oparłam głowę o ramie szatyna i złapałam go za rękę. Wsłuchiwałam się w ten spokojny szum, przyglądałam się przyrodzie... Podobało mi się Spędziliśmy ponad godzinę na rozmawianiu o nas, o naszej przyszłości. Nawet nie zauważyłam, kiedy ten czas zleciał.
-Zbieramy się? -zapytałam. Było już dosyć ciemno i chłodno, więc pomyślałam, że czas przenieść się do domu.
Wstałam z wielkiej skały i otrzepałam spodnie. Kątem oka zauważyłam zarys jakiejś postaci. Odważyłam się spojrzeć na nią, jednak panował mrok, a tajemniczy osobnik zasłonięty był gałęziami drzew. Nie mogłam go rozpoznać. Odwróciłam się do Bryana, by powiedzieć mu, że nie jesteśmy sami. Gdy obejrzeliśmy się z powrotem, jego już nie było.
Zignorowałam to, myśląc, że to pewnie jakiś starzec, który wyszedł na wieczorny spacer. Plaża była dla wszystkich, on miał prawo tam przebywać.
Wróciliśmy do domu parę minut później. Drzwi wejściowe były otwarte, co mnie zdziwiło, jednak się tym nie przejęłam. Często o czymś zapominam, pewnie tym razem zapomniałam ich zamknąć. Nasza okolica jest spokojna, więc do żadnego włamania nie mogło dojść.
Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie i włączyliśmy telewizor. Przewijałam kanały, szukąjąc jakiegoś ciekawego serialu, jednak nie mogłam znaleźć nic godnego mojej uwagi.
-Chcesz się napić?
Chłopak przytaknął, więc wstałam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam dwie szklanki i sok pomarańczowy z lodówki. Nalałam ostrożnie napoju i wrzuciłam tam po dwie kostki lodu. Wzięłam naczynia i ruszyłam w kierunku salonu. Zatrzymałam się nagle i poczułam ucisk w klatce piersiowej. W jednej chwili straciłam czucie w dłoniach, a szklanki runęły z hukiem na podłogę. Spojrzałam na moje trzęsące się ręce z przerażeniem. Po paru sekundach ból ustał i wszystko wróciło do normy.
Bryan przybiegł do kuchni i stanął nad roztrzaskanym szkłem.
-Przepraszam-szepnęłam, a z moich oczu poleciały pojedyncze łzy. Wyciągnęłam z szafki szczotkę i ukucnęłam z nią nad wylanym sokiem i rozbitymi szklankami. Zmiotłam je dokłodnie, po czym wyrzuciłam do śmieci. Wskoczyłam na blat kuchenny i przypatrywałam się w osłupieniu podłodze.
Co to było? Nigdy nie miałam takich sytuacji. Nie byłam na nic chora, a paraliż chyba niezbyt dobrze świadczył o moim zdrowiu. I ten ból w klatce... To conajmniej dziwne, tym bardziej w moim wieku.
Jeśli sytuacja się powtórzy, wybiorę sie koniecznie do lekarza.
Heeej!
Mamy rozdział number one ;3
Nie ma Ross'a. I przez jakiś czas go nie będzie... Już widzę wasze zawiedzione miny, hihi.
Ale wytrzymacie, no nie?
Jejku, już nie mogę się doczekać, kiedy to wszystko się rozkręci. Myślę, że będziecie zaskoczeni! Ciągle mam nowe pomysły, które chcę jak najszybciej zrealizować.
PS: Kto zauważył trzy dziwne rzeczy w tym rozdziale?
Komentujesz=motywujesz
Co to było? Nigdy nie miałam takich sytuacji. Nie byłam na nic chora, a paraliż chyba niezbyt dobrze świadczył o moim zdrowiu. I ten ból w klatce... To conajmniej dziwne, tym bardziej w moim wieku.
Jeśli sytuacja się powtórzy, wybiorę sie koniecznie do lekarza.
Heeej!
Mamy rozdział number one ;3
Nie ma Ross'a. I przez jakiś czas go nie będzie... Już widzę wasze zawiedzione miny, hihi.
Ale wytrzymacie, no nie?
Jejku, już nie mogę się doczekać, kiedy to wszystko się rozkręci. Myślę, że będziecie zaskoczeni! Ciągle mam nowe pomysły, które chcę jak najszybciej zrealizować.
PS: Kto zauważył trzy dziwne rzeczy w tym rozdziale?
Komentujesz=motywujesz
Rozdział jest GE-NIA-LNY Jezu :D ja zauwazylem dwie rzeczy: 1. "Dziadek" za krzakami na plaży i 2. Paraliż ciała :) Weny życzę jak najwięcej <3
OdpowiedzUsuńSUPER ! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ! <3
OdpowiedzUsuńCzemu ona wskoczyła na blat kuchenny?
OdpowiedzUsuńTylko ja jestem taka tępa, że nie ogarnęłam?
Rozdział mega fantastyczny :#
Chcę więcej ;)
Pozdrawiam <5
Cudny! Wiedziałam, że ten blog mnie zaciekawi :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next! ^^
Fantastyczny Rozdział!! <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się nexta :D
Suuuuupi ^_^
OdpowiedzUsuńPodobało mi się :) Będę czytać ;)
Czekam na next ♡
Pozdrowionka
/ Selena I Laura
Mam nadzieje że to nic poważnego to z Laurą bo jeżeli tak i ona umrze to będzie okropna scena jak ona umiera i będziemy płakać :(
OdpowiedzUsuńWspaniały pierwszy rozdział!
Czekam na next ♥
Lektura życia!!! Teraz mi tylko wymyśl jakąś bajeczkę dla pani z polskiego. No co ja jej powiem kiedy zapyta o moją ulubioną historię, opowiadanie czy też książkę? Mam powiedzieć, że zakochałam się w tym blogu? XD oj nawet nie wiesz jakbym chętnie wypowiedziała takie słowa :* Co do rozdziału WSPA~NIA~ŁY!!! Mam tylko nadzieję, że Lau nie dzieje się coś poważnego :/ Rossy!! Już tęsknię XD Lau mieszka sama.. Jak ktoś ją napadnie, znajdę i pozbawie życia (o ile będzie to jeszcze możliwe XD). Pytanie do ciebie Wera : Czy ten blog będzie tylko o duchach? Czy wampirki i wilczki też będą? A co z wiedźmami? O tak! Uwielbiam TVD i TO. Tak czy inaczej uwielbiam ten blog. Ja chce next!!! Now!! Nie, nie pospieszam cię XD :** Ok. Z niecierpliwością czekam na następne cudeńko wypisane przez twoje paluszki Haha XD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Dzisiaj znalazłam tego bloga! I już się w nim zakochałam! Poza tym zwiastun wyszedł ci genialnie! O matulu tak mnie zaciekawiłaś tym blogiem, że już nie mogę doczekać się nexta ;-; także pisz szybko! Co to była za zjawa na plaży? :o jakbym ja coś takiego zobaczyła to bym uciekła! ;-; otwarte drzwi? Wow już bym miała jakieś podejrzenia, a najchętniej wyprowadziła się z tego domu XD oł maj gosz co to się stało Laurze? Cholera, biedaczka ;-; a ten Bryan mógłby ją chociaż przytulić ;-; jejkuuu... Historia jest cudowna, bosz pisz jak najwięcej rozdziałów na tym blogu i dodawaj je jak najczęściej ;-; zakochałam się! :')
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta kochana ;-; ❤
Weny, kurde najwięcej by ci się przydało jej by pojawił sie szybciej rozdział ;-;