Ciemny, długi korytarz. Wszędzie panuje cisza, od czasu do czasu można usłyszeć tylko moje
łkanie. Podnoszę głowę i patrzę w głąb. To on.
Wysoka, masywna postać. Widać tylko jej zarys, ale ja
dobrze wiem, że ten człowiek nie należy do moich przyjaciół.
Zbliża się powoli, śmiejąc się przy tym. Chcę uciec albo
najlepiej zniknąć. Zapaść się pod ziemię. Chcę być bezpieczna.
-O-odejdź... –mówię, a po moich polikach spływają pojedyncze
łzy.
Ale on nie słucha. Kieruje się w moją stronę. A ja głupia
próbuję się cofać. Przecież nie ma drogi do ucieczki. Zostałam z nim sama.
Głowa wręcz mi pęka, a ręce trzęsą się niemiłosiernie.
Zbliża się. Powoli, ale zbliża.
Z każdym krokiem jest coraz bliżej mnie. Mój płacz zamienia
się w szloch. Chcę krzyczeć "zostaw mnie", ale nie mam siły. Z trudem
łapię oddech.
Świadomość, że on za chwilę będzie przy mnie po prostu mnie
zabija. Ciekawe, co wykończy mnie pierwsze...
Opadam na podłogę. Moje kończyny są jak z waty. Nie mogę się
poruszyć, nie umiem. Czuję się jak sparaliżowana. Tak bardzo chcę się podnieść,
znaleźć stąd jakieś wyjście...
Patrzę na niego. Jest wystarczająco blisko, bym mogła
zobaczyć jego twarz. Uśmiecha się. Ale nie jest to przyjazny uśmiech. Jest
szyderczy i pełen zawiści.
Blond włosy opadają mu idealnie na czoło. Wygląda jak
anioł... Ale aniołem nie jest.
Rozglądam się bezsensownie po pomieszczeniu. Próbuje jakoś
udźwignąć się na łokciach, ale to nie skutkuje. Przełykam głośno ślinę, co
rozbawia mojego upadłego anioła.
Dzieli nas tylko parę kroków. Widzę go całego. Z jednej
strony jest przerażający, a z drugiej ma w sobie coś, co powoduje, że zaczynam
myśleć o nim w inny sposób...
Kuca obok mojego bezwładnego ciała, wyciąga rękę...
Otworzyłam oczy. Oczy, z których leciały drobne łezki. Oddychałam ciężko, trzęsłam się.
Czułam, że jestem cała spocona. Przetarłam ręką mokre czoło. Przymknęłam powieki, choć bałam się. Bałam się, że znowu go zobaczę.
Ale... Kim on był?
Ten sen... Nie wiem, co mam o nim myśleć. Zwykle nie miewałam koszmarów, ale ten wyjątkowo wpłynął na moją psychikę. Poczułam się inaczej. Nie miałam zielonego pojęcia, co to za uczucie.
Tak, jakbym już kiedyś GO widziała. Ale przecież to niemożliwe, na pewno bym pamiętała. Otaczają mnie tylko ludzie ze szkoły, rodzina i sąsiedzi. Jestem pewna, że wiedziałabym, kim jest.
Ale nie wiem. Nadal nie wiem. Poczekam. Może to tylko jakiś zwykły koszmar? Miewałam ich kilka w swoim życiu, pewnie to kolejny nic nieznaczący sen.
Ale... W głębi duszy czułam, że jest inaczej. I ta myśl była przerażająca. Była potworna.
Zwlokłam się leniwie z łóżka i spojrzałam do lustra. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Zawsze przeglądałam się dopiero po przyszykowaniu, bo wcześniej wyglądałam jak czupiradło... Czyżbym naprawdę się bała?
Przyjrzałam się sobie dokładnie. Wszystko było w porządku. No, z wyjątkiem moich poczochranych włosów, ale to już norma rano.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 6:30. Obudziłam się w sumie idealnie, zawsze wstawałam o tej porze, bym mogła spokojnie wyszykować się do szkoły.
Zwlokłam się leniwie z łóżka i spojrzałam do lustra. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Zawsze przeglądałam się dopiero po przyszykowaniu, bo wcześniej wyglądałam jak czupiradło... Czyżbym naprawdę się bała?
Przyjrzałam się sobie dokładnie. Wszystko było w porządku. No, z wyjątkiem moich poczochranych włosów, ale to już norma rano.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 6:30. Obudziłam się w sumie idealnie, zawsze wstawałam o tej porze, bym mogła spokojnie wyszykować się do szkoły.
Całą drogę autobusem Mel wypytywałam mnie o wczorajszy
wieczór. Odpowiadałam jej tylko jakimś pomrukiwaniem. Byłam zbyt zajęta
myśleniem o nocy i tym dziwnym śnie.
Sama nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się tym przejmuję. Czuję, że coś jest
nie tak.
W końcu przestałam odpowiadać na kolejno zadawane pytania
Melissy, co trochę ją zdenerwowało. Nie lubiła ignorancji.
Resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu. Blondynka
najwidoczniej strzeliła focha, ale wiedziałam, że nie potrwa on długo.
Nie była typem osoby, która miała za złe jakąś drobnostkę.
To chyba jedna z jej większych zalet.
To wszystko jakoś mnie przytaczało. Czułam się źle, czasem
miałam zawroty głowy, a jeszcze innym razem miałam ochotę zwymiotować.
Nauczyciele wielokrotnie pytali mnie, czy czasem nic mi nie jest. Mówiłam, że
wytrzymam.
Na języku niemieckim było najgorzej. Mroczki przed oczami,
bóle brzucha... Chciałam wybiec z sali, ale świadomość, że byłabym
pośmiewiskiem dla całej klasy jakoś mnie powstrzymała.
Na przerwie wyciągnęłam butelkę wody i tabletki. Zawsze
miałam je przy sobie, tak na wszelki wypadek. Wzięłam jedną i szybko połknęłam,
po czym popiłam niegazowanym napojem. Miałam nadzieję, że to choć trochę
pomoże.
Następna była historia. Całe szczęście, że siedziałam z Mel.
Widziała, że niezbyt dobrze wyglądam, ale nie chciałam jej martwić, więc
powiedziałam, że to pewnie chwilowe.
Ból z czasem ustawał. Te nasze leki to jednak cudo!
Mimo lepszego samopoczucia, nie mogłam się skupić. Nawet nie
miałam pojęcia, o czym nawijał profesor Stewart.
Nauczyciel kazał zapisać temat lekcji, a ja natomiast nie
posłuchałam. Otworzyłam ostatnią stronę zeszytu, wzięłam do ręki ołówek i
zaczęłam rysować. Rysować człowieka ze snu.
Pamiętałam jego twarz doskonale. Jego blond włosy, brązowe
oczy. Wszystko.
Dlaczego to zrobiłam? Nie powinnam myśleć o kimś, kto jest
wytworem mojej wyobraźni. To głupie.
Ale ja nie umiałam się powstrzymać. To całkowicie mnie
pochłonęło.
Musiałam podzielić się z kimś moimi refleksjami. Wyrwałam
kartkę z zeszytu i napisałam liścik do Melissy.
"Miałam dziwny sen. Nie mogę przestać o tym myśleć. Co
mam zrobić?"
Zgniotłam papier w kulkę i rzuciłam nim w stronę mojej
przyjaciółki. Moja wiadomość poleciała jednak za daleko i wylądowała tuż pod
nogami profesora. Schylił się i podniósł mój list.
-No, no, panno Marano... Nie zechciałaby panieńka podzielić
się z nami swoim snem? Chętnie posłuchamy- powiedział mój niegdyś ulubiony pan
od historii.
Czułam, jak się czerwienię. Cała klasa patrzyła na mnie
wyczekująco. Boże, Lau! Ty to jednak jesteś głupia! Przecież Stewart surowo
zabrania jakiejkolwiek komunikacji między uczniami na jego lekcjach... Mogłam
pomyśleć wcześniej.
-Zabierz swoje rzeczy i zapraszam do dyrektora, młoda
damo-rozkazał.
Pomyśleć, że kiedyś naprawdę go lubiłam. Ostatni raz
spojrzałam na rysunek, który znalazł się w mojej torbie. Zawiesiłam ją przez ramię, a książki i zeszyt
wzięłam w ręce. Odsunęłam lekko krzesło i pośpiesznie wyszłam z sali.
No ładnie, jeszcze tego brakuje. Dzisiejszy dzień to totalna
porażka.
Spuściłam głowę tak, że włosy zasłaniały mi twarz. Nie
chciałam, by ktoś widział, że płaczę. Nagle poczułam, że w kogoś uderzyłam.
Książki runęły na ziemię, a ja schyliłam się natychmiastowo, by je sięgnąć.
Podniosłam jeszcze głowę, by sprawdzić, kim była osoba, z którą niestety się
zderzyłam. Ale hol był pusty. Odwróciłam się jeszcze, by zobaczyć, czy czasem
ktoś nie uciekł, ale nie. Byłam sama. Znowu. Tak jak we śnie.
Czuję się, jakbym była w labiryncie. Tylko czy da się z
niego wyjść? A co, jeśli nie ma ucieczki?
Nie mogłam dopuścić, by mój koszmar stał się
rzeczywistością. Nie mogłam. Nie mogłam. Nie mogłam.
Otworzyłam drzwi główne i szybko przez nie wybiegłam.
Usiadłam na schodach i schowałam twarz w dłoniach.
Nie poszłam do dyrektora, ale wiedziałam, że ta lekcja była
ostatnią i na pewno nie miałabym nieobecności.
Znowu czułam ból. Było mi duszno i gorąco, mimo że szkoła
dawała mi cień.
Mogłam porównać do z wczorajszą sytuacją. Te szklanki, ucisk
w klatce piersiowej. To nie należało do normalnych w moim wieku.
Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Wzdrygnęłam się i odwróciłam
z przerażeniem oczy.
Odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to tylko Melissa.
-Nie strasz mnie więcej!-skarciłam ją, przeczesując ręką włosy.
Blondynka usiadła obok mnie i złapała mnie za rękę. Widziała widocznie, że coś jest ze mną nie tak.
-Co jest? Nie wyglądasz dzisiaj za dobrze...
Zaśmiałam się pod nosem. Ta to zawsze wie, co ma powiedzieć!
Nie wiedziałam, czy chciałam jej powiedzieć. Z jednej strony chciałam zapomnieć o tych potwornych godzinach męczarni w szkole i o tym koszmarze, a z drugiej musiałam się komuś wygadać. Ale czy ona mnie zrozumie?
-Po prostu trochę źle się ostatnio czuję-skłamałam. A może jednak powiedziałam prawdę? Może po prostu mój stan to tylko objawy jakiejś choroby? Muszę skontaktować się z lekarzem.
Hejka!
Przepraszam, że mnie tyle nie było, ale szkoła powoli mnie wykańcza. Pocieszam się, że zostały tylko 3 miesiące! Równe 3 miesiące i jestem wolna ♥ Kocham wakację, chyba jak każdy uczeń, no nie?
Chciałam tylko podziękować za tyle miłych słów w komentarzach! To naprawdę motywuję i sprawia, że się uśmiecham. Jesteście najlepsi! ♥♥♥
Odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to tylko Melissa.
-Nie strasz mnie więcej!-skarciłam ją, przeczesując ręką włosy.
Blondynka usiadła obok mnie i złapała mnie za rękę. Widziała widocznie, że coś jest ze mną nie tak.
-Co jest? Nie wyglądasz dzisiaj za dobrze...
Zaśmiałam się pod nosem. Ta to zawsze wie, co ma powiedzieć!
Nie wiedziałam, czy chciałam jej powiedzieć. Z jednej strony chciałam zapomnieć o tych potwornych godzinach męczarni w szkole i o tym koszmarze, a z drugiej musiałam się komuś wygadać. Ale czy ona mnie zrozumie?
-Po prostu trochę źle się ostatnio czuję-skłamałam. A może jednak powiedziałam prawdę? Może po prostu mój stan to tylko objawy jakiejś choroby? Muszę skontaktować się z lekarzem.
Hejka!
Przepraszam, że mnie tyle nie było, ale szkoła powoli mnie wykańcza. Pocieszam się, że zostały tylko 3 miesiące! Równe 3 miesiące i jestem wolna ♥ Kocham wakację, chyba jak każdy uczeń, no nie?
Chciałam tylko podziękować za tyle miłych słów w komentarzach! To naprawdę motywuję i sprawia, że się uśmiecham. Jesteście najlepsi! ♥♥♥